
Każdy krok w kierunku
liberalizacji polityki narkotykowej jest co do zasady dobry. Nie
ulegajmy jednak złudzeniom – reglamentacja marihuany to pomysł
równie poroniony, jak PRL-owskie kartki na mleko.
System miesięcznych limitów jest jednym z elementów drobnego druku przełomowej decyzji Urugwaju. Ten południowoamerykański kraj, mając ONZowskie konwencje w głębokim poważaniu, zdecydował się pójść za głosem rozsądku i zalegalizował posiadanie i obrót marihuaną. Pierwotnie, projekt zakładał przyznanie państwu monopolu na jej komercyjną produkcję – ostatnia propozycja poszła jednak dalej, dopuszczając wydawanie licencji na uprawę i sprzedaż podmiotom komercyjnym.
Uruchomienie legalnego
rynku nie oznacza jednak bynajmniej, że będzie to wolny rynek.
Miesięcznie zakupić będzie można 40 gramów używki na osobę –
wystarczająco dużo na potrzeby większości użytkowników, choć
nie dla wszystkich. Jaka jest logika takiej reglamentacji? Pod
przykrywką mechanizmu bezpieczeństwa, system pozostawia tak
naprawdę otwartą furtkę dla wtórnego czarnego rynku – osoby
mające większe zapotrzebowanie zaopatrywać się będą u osób,
które nie palą, bądź nie wykorzystują w pełni przyznanego im
przez państwo limitu. Czy taka była intencja ustawodawcy?
Można się spierać, że
ograniczenia spowodowane są obawą przed hurtowymi zakupami na
eksport. Podobny proceder ma np. miejsce w Polsce w przypadku
pseudoefedryny, w którą masowo zaopatrują się producenci
metaamfetaminy z Czech, gdzie jest ona dostępna wyłącznie na
receptę. Jest jednak jedno „ale” - marihuana dostępna legalnie
w Urugwaju będzie zapewne objęta stosowną akcyzą i dostępna
będzie jedynie w cenach detalicznych. Prosta ekonomia sprawi, że
jej eksportowanie nie będzie miało sensu – hurtowe zakupy z
nieopodatkowanych, nielegalnych plantacji, nadal będą stokroć
bardziej korzystne.
Jeśli natomiast intencją
ustawodawcy jest troska o tzw. „zdrowie publiczne”, to czemu nie
wprowadzi kartek na sól, czipsy, alkohol, papierosy...? Konsumowane
w nadmiarze szkodzić może prawie wszystko. Dużo skuteczniejszym
narzędziem to odwodzenia ludzi od konsumowania szkodliwych dla nich
dóbr są narzędzia cenowe, jak dobitnie pokazuje spadek konsumpcji
tytoniu wraz ze wzrostem cen papierosów. Nie róbmy z ludzi debili –
kartki na marihuanę nie skłonią nikogo, do ograniczenia
konsumpcji, a jedynie zmuszą go do zaopatrywania się w nią, jak za
„starych dobrych czasów”, nielegalnie.
Krótko i na temat.. coraz bardziej mi sie podobaja te twoje wpisy .. raczej przeciw
OdpowiedzUsuńPowrót PRLu w takiej postaci? Co za absurd...
OdpowiedzUsuńwyjscie z kultury mafii i nielegalnej gospodarki nie jest latwe,przestepcy w Ameryce Łac sa "przedsiebiorcami" dajacymi prace wiec ustawa legalizujaca jedno z wiekszych zrodel nielegalnych dochodow
OdpowiedzUsuńmusi zostawiac furtke.
Bardzo ciekawi mnie jakie beda wyniki tego kroku,czekam na pierwsze porownania ze stanami np.