8 listopada 2012

Milion dolarów, panie Bond


Legalizacja marihuany w dwóch amerykańskich stanach to nie tylko zwycięstwo zdrowego rozsądku i wolności osobistych – to także przykład dobrej polityki ekonomicznej.

Spośród trzech projektów legalizacji marihuany w stanach Kolorado, Oregon i Waszyngton, ten ostatni jest najbardziej przejrzysty i wiarygodny jeśli chodzi o konsekwencje gospodarcze. Nowe przepisy – pod warunkiem pogodzenia ich z obowiązującym prawem federalnym – zakładają trzykrotnie nakładany podatek w wysokości 25%. Danina do budżetu będzie odprowadzana przy transakcjach na linii plantator-przetwórca, przetwórca-dystrybutor i dystrybutor-klient. Wg ostrożnych szacunków, na przestrzeni pierwszych 5 lat obowiązywania, nowe prawo zapewni stanowi dodatkowe 2 miliardy dolarów, nie licząc oszczędności dla organów ścigania, sądownictwa i zakładów penitencjarnych.

Co Waszyngton zamierza zrobić z nowo uzyskanymi przychodami? Ponad połowa środków zasili stanowy fundusz zdrowia, 25% pójdzie na walkę z uzależnieniami, a 18,7% trafi bezpośrednio do kasy stanu. Z pozostałych środków finansowane będą m.in. badania nad marihuaną, na które stanowy uniwersytet dostanie 1% pozyskanych środków (ok. 4 miliony dolarów rocznie).

Ile mogłaby zarobić Polska, idąc w ślady Amerykanów? 400 milionów dolarów rocznie, na które liczą władze stanowe, to około 1,3 miliarda złotych. Stan Waszyngton zamieszkuje 6,8 miliona osób - przy podobnych współczynnikach popularności zażywania marihuany i zbliżonych cenach, można  założyć, że polski fiskus zarobiłby na legalnej marihuanie 7-8 miliardów złotych. Osiem miliardów złotych – jedna czwarta założonej przez Ministra Rostowskiego dziury budżetowej na 2013 r. - a mowa tylko o korzyściach bezpośrednich. Do tego dochodzą nowe miejsce pracy i drastyczny spadek kosztów związanych z realizacją przepisów karnych ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii - nie mówiąc o pozytywnych aspektach społecznych (dystrybucja tylko dla osób powyżej 21 roku życia, kontrola jakości itd.).

Tymczasem nowelizacje ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii wprowadzane są w Polsce z sakramentalną adnotacją: „projektowana regulacja nie będzie miała wpływu na sektor finansów publicznych, w tym budżet państwa i budżety jednostek samorządu terytorialnego.” Być może pora uświadomić szukającemu oszczędności Donaldowi T., że uregulowanie handlu marihuaną owszem może mieć wpływ na sektor finansów publicznych – i to niebagatelny.

7 komentarzy:

  1. Drogi autorze wydaje mi się że piszesz do Tuska jako osoby której na interesie państwa zależy bardziej niż na poparciu. Niestety ale chyba tak nie jest. Nie rozsądek tu gra rolę ale demagogia...

    Wszystkich wolnych umysłem zapraszam na czasipieniadz.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrodzona naiwność każe mi wierzyć, że jednak gdzieś, głęboko zakopana pod warstwą politycznego bagażu (czyt. łajna), drzemie w Donaldzie jakaś troska o interes państwa. Pytanie, jak on ów interes pojmuje, jest odrębną kwestią...

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętać należy o ważnym elemencie całej układanki. Politykom - decydentom nie brakuje zdrowego rozsądku i potrafią dobrze liczyć. Po co legalizować, skoro krocie nieopodatkowanej gotówki wpływa do ich kieszeni z przyzwolenia na status quo. Taki handel jaki się odbywa w Polsce to nie domena osiedlowych pionków ale dużych graczy z odpowiednimi wpływami. Poza tym legalne hodowle to trudny temat w samej organizacji i obowiązujących normach. Czy nie łatwiej dystrybuować syf z mnóstwem szkodliwych dodatków?
    Przykład: jeden z ważniejszych na lokalnym rynku chłopak, formalnie bezrobotny, ale czerpiący spore zyski z handlu. wieczorem dostaje telefon od swojego dostawcy: "Jutro w okolicach 5 rano wpada do Ciebie brygada. Pozbądź się wszystkiego co trzeba. Wypiernicz te wszystkie hi-fi tv itp. No, do usłyszenia" . Czy zarabiającego marną kasę policjanta trudno przekupić? Czy wiecznie nienasyconego polityka?

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto też wspomnieć o tym, że Polska zamiast importować marihuanę (czyli wyprowadzać pieniądze za granicę) mogłaby ją eksportować czyniąc Polskę bogatszą. No i też wizerunek Policji mógłby ulec poprawie gdyby przestała zamykać ludzi za siedzenie w domu i nie przeszkadzanie nikomu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko ładnie, pięknie, tylko czemu nikt nie złoży Premierowi i Prezydentowi dokładnych analiz, przeliczeń i dobrodziejstw jakie przyniesie legalizacja marihuany w Polsce ?! pisać w internecie można o wszystkim tylko niestety takie pisanie nie ma najmniejszego wpływu na działanie polityków !

    OdpowiedzUsuń
  6. Grze Kep - składaliśmy takie zestawienia i propozycje powołania zespołu eksperckiego w Ministerstwie Finansów i to nie tylko tej ekipie rządzącej, ale też poprzednim. Natomiast jedno drugiego nie wyklucza - warto też pisać o tym właśnie w internecie i to jak najszerzej. Ostatecznie budżet to pieniądze nas wszystkich i warto, abyśmy wiedzieli jak pozbawia się każdego obywatela usług publicznych za 200zł (8mld/40mln) w imię chorych idei.

    OdpowiedzUsuń
  7. W Polsce to nie przejdzie. Rozmawiałem z jednym z poznańskich członków PO, ponoć Tusk jest zdecydowanym przeciwnikiem narkotyków, a w szczególności marihuany ("choć sam kiedyś palił, dziś za to samo wsadza ludzi do więzień").

    PO była wściekła, kiedy zdepenalizowano posiadanie niewielkich ilości trawki w Czechach; jakiś matoł zastanawiał się nawet nad rozwiązaniami prawnymi, które by pozwolały poddać obywateli polskich przebywających na terenie Czech częściowej polskiej jurysdykcji w zakresie karania za posiadanie narkotyków, czyli sytuacji, gdy polski policjant ma prawo przeszukać i zatrzymać obywatela Polski przebywającego po czeskiej stronie granicy (wyeliminowałoby to na przykład tzw. "gibon toury" oraz paradoks mostu w Cieszynie, gdzie po jednej stronie wolno bezkarnie palić jointa machając przy tym do polskich policjantów, za co po drugiej stronie można wylądować w więzieniu). Na szczęście okazało się to nierealne od strony prawnej, gdyż wymagałoby m.in. opracowania umów dwustronnych, po za tym narażałoby to Polskę na śmieszność.

    Co ciekawe, niektórzy co bardziej korzystający z mózgu członkowie PO w prywatnych rozmowach dostrzegają debilizm obecnej ustawy, wyrażają z tego powodu zażenowanie ("polowanie na ćpunów" itd.) oraz prywatnie chcieliby wprowadzenia takich rozwiązań jak w Czechach, ale nie wypowiadają się, bojąc się reakcji "góry" (czyt. Tuska, który nie chce poluzowania prawa, gdyż boi się reakcji Episkopatu), a po za tym "żyjemy w katolickim kraju bł. Jana Pawła II i tego nie da się tu przeprowadzić".

    OdpowiedzUsuń