12 października 2012

Komisje sejmowe o dopalaczach, czyli ślepego z głuchym o kolorach debata


Dwie nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomani oraz efekty działań policji, prokuratury, sądów i Państwowej Inspekcji Sanitarnej w walce z tzw. dopalaczami - tym, teoretycznie, zajmowały się w tym tygodniu trzy sejmowe komisje: Administracji i Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz Zdrowia. Wnioski? W sumie brak.

Dopalacze jak były, tak są (i będą, póki na półki nie trafią czyste, przebadane substancje psychoaktywne). Zatruć niby zgłaszanych jest mniej, tylko problem w tym, że odkąd smart-drugs stały się tak samo nielegalne jak bardziej klasyczne narkotyki, amatorzy produkowanych w garażowych laboratoriach smakołyków nie sa zbyt skorzy to meldowania tego w szpitalach. Co więcej, nawet jeśli komuś przyjdzie do głowy zbadać młodego (zazwyczaj) pacjenta pod kątem obecności dopalaczy w organiźmie, okazuje się, że nie ma na to ani kasy, ani procedur.

"A wy tu czego!?" - nie krył swojego zniesmaczenia przewodniczący Komisji Zdrowia Bolesław Piecha, kiedy prowadzącego spotkanie Ryszarda Kalisza o głos poprosił przedstawiciel Wolnych Konopi w mojej skromnej osobie. Jak przyznał po spotkaniu przedstawiciel Policji, doszło do sytuacji, w której przedstawiciele użytkowników wypowiadają się bardziej sensownie i na temat, niż wybrańcy narodu. Pośród wartościowych opinii na temat nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii ze strony posłów, znalazło się m.in. kilkuminutowe kazanie Stanisława Piotrowicza na temat chemicznej kastracji. Wiadomo - narkomani, pedofile, jedno łajno. Od jeden z posłanek dowiedzieliśmy się też, że podczas Open'Era "12-latki chodzą z oczami jak spodki, że po prostu leżą, nawet nikt tych dzieci nie zbiera".

Jak argumentował prezes Wolnych Konopi Andrzej Dołecki, powodem popularności dopalaczy w Polsce jest jedna z najbardziej restrykcyjnych polityk narkotykowych w Europie. Wielokrotnie wspominano też o kosztach - środki publiczne potrzebne są na badania, kontrole, odszkodowania - słowami wspomnianego Bolesława P., "sprawa jest kosztowna pod każdym względem". Co ciekawe, w uzasadnieniu do obu nowelizacji możemy natomiast przeczytać, że "projektowana regulacja nie będzie miała wpływu na sektor finansów publicznych".

Zapowiedziane już zostały kolejne aktualizacje załączników do ustawy, które wymieniają substancje uznane przez prawo za "narkotyki". Szczęście w nieszczęściu w tym takie, że zajmie się tym resort zdrowia, a nie - jak wcześniej - sprawiedliwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz