Debata Gazety Wyborczej - „Narkotyki: Koniec wojny?” miała wyznaczyć nową jakość w poziomie dyskusji na temat polityki narkotykowej, tak krajowej, jak i międzynarodowej. Nie na co dzień o naszych iście białoruskich przepisach wypowiadają się prezydenci, wpływowi biznesmeni czy reprezentanci ONZ. Czy spotkanie spełniło wygórowane oczekiwania? I tak i nie.
Oceniając debatę z perspektywy standardów, jakie przyświecają sejmowym dyskusjom przy każdorazowej próbie nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, było świetnie. Zaproszeni goście wypowiadali się na temat i z sensem, a prowadzący (czasem aż nazbyt gorliwie) pilnował, aby kilkuminutowe wystąpienia nie przeradzały się w jałowe przemowy.
Szkoda natomiast, że organizatorzy
zaplanowali tak mało czasu na samą dyskusję i interakcje z gośćmi
na sali. Farmazony opowiadane przez rzecznika policji, inspektora
Mariusza Sokołowskiego, mocnego kandydata do Złotej Pały, wołały
o pomstę do nieba. Z fachową miną, insp. Sokołowski zapewniał
m.in, że jeszcze 20 lat temu marihuana zawierała zaledwie 0,2% THC,
za co spotkał go zasłużony gromki śmiech z sali. Lekką ręką
bagatelizował, w sposób skandaliczny, liczbę osób, którym co
roku utrudnia się życie w imię absurdalnych przepisów. Chcąc
pokazać, z jak groźnymi przestępcami jego dzielni mundurowi mają
do czynienia, przywołał przykład młodego człowieka, u którego
zabezpieczono sprzęt do uprawy, sadzonki konopi i całe 30 gramów
suszu – mafia pełną gębą. Proponuję, żeby swoje baczne oko i
uwagę Interpolu inspektor zwrócił też na innego kryminalistę -
niejaki Barack O. w swoim Białym Domu posiada sprzęt do domowej
produkcji narkotyków z chmielu.
Najbardziej zaskakującym wystąpieniem
było jednak show, jakie odstawiła Barbara Labuda – doradca
Prezydenta Kwaśniewskiego, który jak sam mówi, pokutuje dziś za
swój niecny postępek z 2000 r. Jako czołowa jihadystka tamtej
epoki, Labuda była głównym orędownikiem wprowadzenia całkowitej
prohibicji. Dziś twierdzi, że „mnie ta ustawa nie odpowiada, (…)
co dorośli ludzie robią, to ich sprawa, ja się nie wtrącam”.
Zastanawiając się nad sposobem wyjścia z impasu obecnej fikcji
prawnej, Labuda stwierdziła nawet, że warto zastanowić się nad
wykreśleniem marihuany z ONZowskiej listy narkotyków.
Szkoda, że dyskusja na temat karania
użytkowników odbyła się bez ich udziału. Niespodziewanie,
największy ukłon w kierunku działalności Wolnych Konopi uczynił
Aleksander Kwaśniewski, który przyznał, że nasze zaangażowanie w
dużym stopniu wpłynęło na wynik ubiegłorocznych wyborów. Ufam,
że przy następnej okazji dziennikarska rzetelność zmusi Gazetę
do refleksji i uwzględnienia głosu organizacji reprezentujących
użytkowników marihuany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz